Z sypialni słyszę Mi, która z trudem dziś uczy się sama zasnąć (od mamrotania do krzyku, od którego kulę się ze współczucia), i monotonny głos towarzyszącego jej J. I myślę sobie, że gdybym miała robić szerzej coś związanego z byciem mamą (oprócz prywatnego bycia mamą Mi), to mogłoby to być promowanie/doradzanie, jak od samego początku nauczyć dziecko dobrego snu, jedzenia i wydalania. Po to, żeby uniknąć wpojenia niekorzystnych nawyków i później konieczności bolesnego dla wszystkich ich oduczania.
31 stycznia 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz