Zimą jest zimno, każdy to powie, powiedział klasyk. Jak wtedy podróżować z maluszkiem? Gdzie go karmić, a zwłaszcza przewijać?
Na trasie Warszawa-Suwałki (ok. 300 km) postawiliśmy na MacDonalda w połowie trasy, czyli w Łomży. Miejsce plastikowych kanapek (moje zdanie), dobrych frytek (zdanie J.), ciepłe i przyjazne potrzebom fizjologicznym małych dzieci (tu zgoda obu stron). 26 grudnia przetestowaliśmy je z wynikiem pozytywnym (pomijając jedzenie).
W drodze powrotnej (2 stycznia) mieliśmy podobny zamiar, a tu oblężenie! Przy tęgim mrozie wielu podróżnych z dzieciakami miało ten pomysł, więc w MD brakowało miejsc stojących. U nas skończyło się na karmieniu w aucie, a gdyby była potrzebna zmiana pieluszki, dokonalibyśmy jej na nieprzystosowanej stacji benzynowej. Nie przesadzajmy, w domu też nie mamy przewijaka.
Podsumowanie: w trosce o dobrostan małego dziecka nie warto iść na kompromis z własnymi gustami kulinarnymi ;) .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz