Razem z grupą z hiszpańskiego wybraliśmy się do cydrowni, tj. knajpy przy wytwórni cydru, w miejscowości Astigarraga. Ten jabłkowy trunek jest baskijską specjalnością i pasją, a zamkniętym zwykle w sobie Baskom rozwiązuje języki i skraca dystans.
Tytułowy txotx to celebrowane od lutego do maja degustowanie różnych rodzajów młodego cydru wprost z beczek przy biesiadzie złożonej ze specjalnych potraw. W typowej cydrowni je się na stojąco i ze wspólnego talerza, co jakiś czas odwiedzając "piwniczkę" z beczkami wypełnionymi cydrem w różnych odcieniach smakowych. Każda beczka ma kurek: po jego otwarciu wytryskuje cydr, który łapie się do szklanki - nie powinien rozlać się na podłogę (do wyćwiczenia po kilku kolejkach).
Typowe potrawy: tortilla z dorszem (tortilla de bacalao), dorsz pieczony z cebulą, chuleta - pieczony na ogniu stek wołowy z kością (znikł z talerza tak szybko, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia) i deser - żółty ser z marmoladą pigwową (queso con membrillo, moja Mama zna taki zestaw smakowy od Skandynawów).
W odróżnieniu od Basków, zamknięta w sobie Polka, którą jestem, nie przepada za takim "odświętnym" piciem alkoholu: dużo, głośno, w dość przypadkowym, ale chętnym do "bratania" towarzystwie. Może dlatego, że Polsce takie picie prowadzi do rozbijania kufli, przewracania stołów lub lądowania pod nimi... Tutaj było kulturalnie, ale jednak preferuję "picie codzienne": lampkę wina lub nalewki do obiadu w bliskim gronie.
©©ovana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz