Na studiach nauczono mnie, że w języku hiszpańskim (z wyłączeniem odmiany argentyńskiej) istnieją dwa sposoby zwracania się do osób: tú / vosotros (ty / wy) - do osób bliskich, znajomych, równych pozycją, oraz Usted / Ustedes (pan / pani / państwo) do wszystkich osób nieznajomych. Z tą wiedzą zrobiłam certyfikat językowy, wykonywałam tłumaczenia.
Tymczasem po przyjeździe do SS słyszę, że... Hiszpanie mówią do siebie na ty! Na ulicy, w barze. Ja początkowo uparcie Usted. Stopniowo zaczęło mi to tú przechodzić przez gardło, ale skąd ono się wzięło? To musi być wyraz niedawnej zmiany społecznej, otwarcia się ludzi na siebie, pewnie po śmierci Franco w 1975 roku, choć przecież tak istotne zmiany językowe zachodzą powoli. No ale to już prawie 40 lat, był czas... Nawet król w mowie abdykacyjnej mówi: Zwracam się do was wszystkich... (Me acerco a todos vosotros). Formę pan / pani / państwo spotkałam tylko w bardzo formalnych sytuacjach, np. w oficjalnych zwrotach firmy do klientów, do znacznie starszych, nieznajomych osób (np. kasjerka w markecie do starszego pana: ¿Bolso necesita (Ud.), caballero? Czy potrzebuje pan reklamówkę?), w celu okazania szczególnego szacunku.
Według JJ, znajomej mieszkającej w Hiszpanii i tutaj uczącej się języka, sprawa jest prosta: w Polsce uczyli zwracania się „po polsku". Duży błąd i szok, choć może nie do końca. W końcu w Polsce same pany, nawet ubliżamy sobie posługując się szlacheckim tytułem (Pan jest idiotą!).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz