27 grudnia 2011

zwierzęta mówią...

Jak wiadomo, w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem. Oto, co powiedziały niektórym:

A gdzie kurze do koguta
Wszak to nie ta głowa
Takie myśli - zwykła buta
Zwłaszcza jak kura domowa

A gdzie kurze do koguta
Wszak to nie te pióra
Ona w szarość jest zakuta
A on lata w chmurach

A gdzie kurze do koguta
Wszak to nie ta bajka
Inna treść i obwoluta
No i inne jajka…


* * *

W szeleszczących krzakach
kszyk skrzekocząc krzyczy.
Szczupak czyha w szuwarach,
w chaszczach muszka bzyczy.
W trzcinach ciężki trzmiel brzęczy,
patrzy trzeszczem zając,
a dżdżownica w dżdżu mżącym
dżem żre wybrzydzając.

Nie wybrzydzaj dżdżownico,
gdyż dżem korzystniejszy
niż uszy rażące
brzęczenie czczych wierszy...


©©mARquez&GRAżka & friends

25 grudnia 2011

świątecznie


W tę Świętą Noc ucichnie zgiełk,
Choć nie ma czasu - świat oddech wstrzyma,
Spragnioną ziemię pobieli śnieg,
Nasz dom i Szopę otuli zima.

I moc struchleje... A my wzruszeni
Pełni nadziei staniemy w oknie,
I zasłuchanych w anielskie pienia
Srebrnym promieniem Gwiazda nas dotknie.

Wtedy – niech serca szeroko otwiera,
Nam – w myślach poróżnionym, zagubionym w troskach,
W złym czy w dobrym bycie - niech nas zawsze wspiera,
Najpiękniejsza kolęda: prosta, mądra, polska.

Jerzy Nowakowski "Baryła" Boże Narodzenie 2011 r.


24 grudnia 2011

kolęda na święta

Wśród nocnej ciszy, gdy gwiazdka wschodzi
Święty Mikołaj po domach chodzi
Wnuczek się sposobi z dziadkiem
By podzielić się opłatkiem
jak zwyczaj każe

Dziadek wspomina... jak ten czas leci
W lesie nadchodził 43-ci
Skuł w okowy mróz siarczysty
Toast był tak oczywisty
za wolną Polskę

Ojciec wspomina... w Wojennym stanie
Z grypsów opłatek na styropianie
Żadna generalska WRONa
Orła Piastów nie pokona
Wszyscy wierzyli

Syn gdzieś za wodą, w lepszym realu
Wyjechał żeby zarobić szmalu
Łezka mu się w oku kręci
Nie da wyzbyć się z pamięci
Babcinej strucli

Wnuczek już czeka końca wieczerzy
Że rózga będzie on sam nie wierzy
Często musiał się hamować
By móc w końcu zaszpanować
Komórą w żłobku

Więc teraz kiedy stół pełen jadła
Módl się by Polska w kryzys nie wpadła
I niechaj się nikt nie waży
Zrywać Orła z szat piłkarzy
Mikołaj Życzy

©©mARquez&GRAżka

16 grudnia 2011

moskaliki z mauzoleum


Kto powiedział, że oleum
W łby wtłoczono przełożonym
Tego zamknę w mauzoleum
Koło Kremla położonym.
©©mEla

Kto by krzyknął, że w liceum
polskim rewolucję zrobi,
tego zamknę w mauzoleum,
co gmach Kremla dumnie zdobi.
©©ovana

15 grudnia 2011

moskaliki klasyczne


TEMAT: Rajnold Suchodolski "Polonez Kościuszki" (fragm.)

Kto powiedział, że Moskale
Są to bracia dla Lechitów,
temu pierwszy w łeb wypalę
przed kościołem karmelitów.

WARIACJE

Kto by rzekł, że Władywostok
nieciekawą jest mieściną,
temu w mordę wleję prosto
tam, gdzie Obu wody płyną.

Kto by rzekł, że tanga retro,
z Tuwińcem tańczyć nie radzi,
tego wepchnę wnet pod metro
в Москве, на Красной Площадьи.

Kto by rzekł, że ruskie czołgi
robił jakiś majster lewy,
ten pod koła czarnej wołgi
trafi na wybrzeżu Newy.
©©ovana

12 grudnia 2011

Bronice krzyż

Podczas naszych wędrówek po Ziemi Nałęczowskiej odszukaliśmy 95 spośród 98 opisanych w broszurze obiektów małej architektury sakralnej.
Opis co do krzyża w Bronicach stanowił:
Dwuramienny krzyż oparty o drzewo na grobli koło pałacu w Bronicach
Podchodziłem do niego kilka razy. Problem polegał na tym, że jest to na zarośniętym chaszczami, podmokłym jak to wokół grobli terenie. A miało to być na końcu tej miedzy, tam gdzie krzaki przechodzą w drzewostan, gdzieś za tym pierwszym drzewem w rzędzie.

Pomimo telefonów naprowadzających od Gospodarza Bronic krzyża nie znalazłem, chociaż do przewalonego drzewa dotarłem.
Więc latem nie dość, że kolczaste krzaki zostawiły mi pamiątki na ciele, to na dodatek skąpałem się w bagnie.
Teraz gdy liście opadły, woda wyschła, a ziemia stężała na mrozie podjęliśmy kolejna próbę. I faktycznie, trzeba iść aż do ściany lasu pozostawioną również na zimę wąską miedzą.

W miejscu, gdzie drzewa (po lewo) przechodzą w krzaki (po prawo), odbić lekko w prawo i zagłębić się w gęstwiną. Teren schodzi łagodnie w dół i po dosłownie 10 metrach po lewo powinniśmy zauważyć początek grobli. Krzyż leży na jej początku, na szczycie, patrząc od pałacu na przeciwległym jej zboczu. Nie jest o nic oparty, leży na ziemi. W lecie nie mogłem go zauważyć z powodu gęstego listowia, a zresztą dotarłem tylko do położonego bliżej pałacu zbocza grobli. Co dziwne, przewalone drzewo zniknęło. Może ktoś przygotowując je sobie na opał po prostu przełożył krzyż dalej.
Pomimo że nie mieliśmy żadnego traperskiego sprzętu, trochę oczyściliśmy okolicę. Na koniec podłożyliśmy pod krzyż kawałki drewna, żeby nie gnił stykając się bezpośrednio z ziemią. Oto krzyż w całej swej pięknej okazałości.

Krzyż ten posiada typowe dla tej okolicy złączenia ramion. Krzyż wykonany według tej technologii, nadal stojący, ale jednoramienny, znajduje się na terenie posesji Bronice 56. To jest przy drodze, którą widać za polem i lasem stojąc przed pałacem, zresztą widać też czerwony dach wymienionej posesji. Nieco dalej po lewo znajduje się studnia źródełko. Można się dowiedzieć o nich u gospodarza, bo do krzyża trzeba przejść przez jego działkę, a zresztą też jest w gęstwinie na wzgórku, więc trudny do znalezienia.

Natomiast identyczny krzyż dwuramienny w dobrym stanie znajduje się w Kazimierzu pod ruinami zamku.

A w okolicy trafiają się i takie krzyże nie krzyże - do schnącego drzewa po prostu kołkami domontowano dwa ramiona.


symbolika krzyży dwuramiennych (wg źródeł internetowych):
  • karawaka (krzyż choleryczny, morowy), krzyż o dwóch ramionach (górnym krótszym), uchodzący w XVI i XVII w. za cudowny środek chroniący od morowej zarazy. Nazwa pochodzi od miasta Caravaca w Hiszpanii, skąd dostał się do Włoch, a za pośrednictwem pielgrzymów rozpowszechnił się w Europie.
  • krzyż lotaryński, dwuramienny (górne ramiona krótsze od dolnych), herb René Andegaweńskiego i Lotaryngii, w czasie II wojny światowej przyjęty jako symbol francuskiego ruchu oporu. Także w herbie Słowacji i Węgier.
©©mARquez&GRAżka

6 grudnia 2011

na mikołajki

Mikołaju, Święty Mikołaju
Daj w prezencie trochę raju.
Nie jakiegoś niezwykłego,
Lecz takiego, codziennego.

Daj nam równe serca bicie
By nie marzyć o nim skrycie.
Daj nam ciepły dotyk dłoni,
Który smutki wnet przegoni.

Daj od innych dobre słowo,
By nadzieję niosło nową.
Zabierz łzę co w oku lśni,
Niech radosne będą dni.

Mikołaju z długą brodą,
Niech nas dobre myśli wiodą.
Słońce nam promienie śle,
Aby nam nie było źle.

Mikołaju bądźmy szczerzy,
Niechaj każdy z nas uwierzy,
Że potrzebne są marzenia
I możliwość ich spełnienia.

©©mARquez&GRAżka

4 grudnia 2011

Księżycowa Zatoka 2011, czyli Traperzy znad Wisły

Brzumin - Ostrówik - Natura 2000
Start: Piaseczno, Góra Kalwaria, Czersk w dół 739, ul. Mostowa, Brzumin sklep kapliczka, Ostrówik, podwórko sołtysowej. Ca 30 km.

Trudno sobie wyobrazić, że całkiem blisko od Warszawy, a jeszcze bliżej, bo jakieś 30 km od Piaseczna można się znaleźć w zupełnie innym świecie. Być może jest to rzecz okazjonalna ze względu na wyjątkowo niski stan Wisły, bo tak de facto chodzi się tu po niedawnym jeszcze dnie rzeki. Teraz są to wysepki, półwyspy i piaszczyste łachy, które odsłoniła woda. Rośnie na nich różnoraka flora, zamieszkuje fauna, z której najbardziej szkodliwy gatunek to… ludzie. Na końcu wsi Ostrówik za Brzuminem, droga dochodzi do samego wału wiślanego i choć są tam zapory i znak zakazu, to i tak można wejść.
Jest to już rejon, gdzie nie dochodzi już wyspa Rembezy ciągnąca się od mostu w Górze Kalwarii do Kępy Radwanowskiej. Dlatego na tak duży, zwarty ląd wyspowy jak Rembeza, oddzielony od brzegu tylko cienką strugą nie trafimy. Tym gorzej lub jak kto woli tym lepiej, bo jest tu bez liku małych wysepek, pociętych wąskimi kanalikami i zatokami. Zatem kierując się na wydawałoby się tzw. stały ląd nigdy nie można być pewnym, czy nie jest to półwysep, z którego końca trzeba będzie wracać tą samą drogą. Ale tym lepiej, bo przecież wybraliśmy się tu na wyprawę traperską, w której niespodzianki są wręcz oczekiwane.

Lot z wyspy Ball.
Powrót pierwszego zdobywcy Wyspy Moon.
Wieczorna wyspa Moon.
Zaspokajanie potrzeb podstawowych.
©©mARquez&GRAżka
gościnnie: mEla, ovana

3 grudnia 2011

21 listopada 2011

niech to szlak!!!

I nadal trwa piękna jesień.
Tym razem typowa trasa szlakami wokół Piaseczna.
Tak w istocie one są obok nas tylko nie zwracamy na nie uwagi!!!
Najpierw od Cornera przy Pomorskiej żółtym szlakiem ulicami Jałowcową, Jodłową, Akacjową do Alei Kalin.
Jedziemy nad torami i obok szkoły. Skręcamy w prawo w Świętojańską i na jej końcu po lewo stara kamienica. W lecie jej nie widać, tylko stare kolumny wjazdowe, które też giną w liściach.
Potem w lewo mostkiem, przez łąkę do Żabieńca i tam w prawo i lewo na zielony szlak leśny.
Jedziemy, aż w lewo odchodzi szlak niebieski ( trzecia w lewo ).
Znów pięknym lasem przez szosą do Góry Kalwarii prowadzi nas do leśnego pomnika w Stefanowie. Jest tu wyznaczone pole do biwakowania z wiatą i miejscem na ognisko, ...mówi Wam to coś? Prawie zupełne odludzie.
Dalej znów lasem i znów zielonym szlakiem, który zakolami prowadzi nas do Czarnowa Skalimowa na Cmentarz. Tu już znane Wam miejsca.
Skręcamy w lewo do wsi Skolimów, a stamtąd w dół nad Jeziorkę i do tężni.
Mostem w lewo i w prawo przez szosę do Konstancina-Jeziorny teraz już raczej polami do Powsina. Jak zwykle płonie ogień, drewienko gotowe, pogoda cudo - czemu nie korzystać?
Z Powsina znów zielonym , a potem i czerwonym szlakiem do Pyr na lody do McDonaldsa.
I wzdłuż Puławskiej ( makabryczne płyty ) do Piaseczna i przez tory do Zalesia.
Tu już zachód słońca bo jest ca .... 15 ta.
Razem 32 super traska na jesień.
©©mARquez&GRAżka

11 listopada 2011

virtus militus


Mrok jął się na niebie przecierać,
Chłód ranny po niebie się wlókł,
Gdy u niebieskiej bramy
Nieśmiały rozległ się stuk –
Jakby kto klamką poruszył,
Zdoławszy ją w mroku odszukać,
I cofnął dłoń – i nie wiedział
Czy głośniej wypada zapukać.

Świętypieter najcichsze dosłyszy –
Już za bramą zaszurgotał krok,
Głośno rygle szczęknęły w tej ciszy,
Siwa głowa wyjrzała w mrok.
Już się blade mieniły połyski,
Już świeciły się śniegi i róże.
Przed bramą ogromną, na baczność
Stał chłopiec w żołnierskim mundurze.

Nie wiadomo, czy tak na chłodzie
Drżały pod nim gołe kolana.
Czy też ze strachu, że świętego Pietra
Fatygował tak wcześnie z rana.
Wiatr zaszumiał w mgławicach gwiezdnych,
Jak na ziemi szumi w liściach drzew.
Strzęp obłoku minął głowę chłopca
I otarł mu z czoła krew.

Ktoś jest chłopcze? – spytał Świętypieter.
Już koło nich zorza niebem szła.
Chłopiec odrzekł: Melduję posłusznie,
Podchorąży z SBSK.
Skąd przychodzisz, niebożę? – a chłopcu
Zrumieniły się na zorzy lica
I rzekł: Melduję… z postoju…
Przepraszam… to tajemnica…

Patrzcie, patrzcie – mruknął Świętypieter –
Podchorąży… i już do nieba…
Czy nie za wcześnie, paniczu?
Jeszcze ci ziemi potrzeba!
Jeszcześ miał dość tam roboty,
Dość orki na ziemskim ugorze,
Dość lat przed sobą! Za wcześnie
Zmarło ci się, niebożę!

Nie zmarło mi się – rzekł żołnierz
Stojący przed nieba bramą
Poległem na polu bitwy,
To przecież nie jest to samo.
Nie zawołałem „mamo”! -
Nie czułem strachu ni męki –
Nic nie bolało – tylko
Karabin wypadł mi z ręki.

O, Święty! – i zamilkł, ze strachu
Że mówił zbyt śmiele, zbyt wiele –
Lecz Piotr snadź nie słyszał. Patrzał
W te zorze, w te róże, w te biele,
Co po błękicie jak łodzie
Po wodzie – płynęły – mijały –
Aż palcem piersi żołnierza
Dotknął i rzekł: mój mały –

Spojrzał żołnierz na swą pierś,
Na koszulę podartą i marną –
I zobaczył – przez łzy – przez łzy –
Wstążeczkę niebieską i czarną.

Wtedy Gwiazdy zaśpiewały Chwała!
Wtedy Niebo się przed nim rozwarło.
Wtedy wszedł w nie z bijącym sercem,
Które w nim nie umarło.

M. Hemar Virtuti Militari (na śmierć podchor. Zbigniewa Pieniążka)
Kair, wrzesień 1941 r.

6 listopada 2011

ognisko w Powsinie


Ten nie zna życia, kto nie służył w Marynarce,
Te nocne harce na pogłębiarce.

Marynarz maszt swój stawia sam na swojej koi,
Bo mu na koi najlepiej stoi.

Rzekł raz kapitan do bosmana: "Mój bosmanie,
Nie stawiaj masztu, bo ci nie stanie!"

A na to bosman odpowiedział grubym basem:
"Zajmij się lepiej swoim kompasem".

Bo bosmanowi żadna burza łba nie urwie,
Bosman już sprostał niejednej burzy.

A po pokładzie chodzi żona kapitana.
Ta starsza pani straszy od rana.

Gonił ją majtek, gonił sternik wraz z bosmanem,
Trzy razy w nocy i raz nad ranem.

/tekst moderno-ludowy/


©©mARquez&GRAżka

2 listopada 2011

ku wiecznej pamięci

Od kilku dni przemierzam szlaki pamięci po mojej rodzinie, znajomych, bezimiennych. Dwa odcinki rowerem 71 i 39 km, reszta pieszo. Wczoraj z grobu Rodziców pomaszerowaliśmy na Cmentarz Powstańczy, a potem na Cm Prawosławny i Redutę Wolską. Tym razem poszliśmy kawał szańcem obronnym aż do nowej części Cmentarza. Potem od tej strony do grobu Agarkowa. Tu jakaś kobitka opowiadała nam o Agarkowie, że to wielki bohater i ziemianin był. Mieliśmy okazję wejść do środka kościoła św. Wawrzyńca, ale akurat była msza, a potem szybko go zamknęli. Natomiast przypadkowo uczestniczyliśmy we wspólnej modlitwie rzymsko-katolickiej i prawosławnej i procesji startującej od tablicy, gdzie spalono 1500 mieszkańców Woli.


©©mARquez&GRAżka

1 listopada 2011

Czas ołowiu


Wtedy gdy się najmniej spodziewasz
Nagła wiadomość pchnie cię nożem
Tępy, znajomy ból
Znów stare blizny się otworzą

Nocą przy małym tranzystorze
Mróz mi pokąsał mózg i dłonie
Spikera chłodny głos
Sprawił, że wiem już, jak się tonie...

Cienki lód
Kruche szkło
Janis J., Brian Jones
Jimmi H., Anna J.
Kruchy lód
Cienkie szkło
Steve McQueen, Romy S.
Johnie L. (Ryszard R.), Elvis P.
Martwy film
Martwy blues
Kruche szkło
Cienki lód
Czas ołowiu.

Słuchaj, to jest zwyczajne świństwo
Tak się nie mówi "do widzenia"
Nie można wyjść ot, tak
W połowie snu i w pół marzenia
Jeszcze wiruje Twoja płyta
Jeszcze się Tobą ekran pali
Pod zimnym światłem gwiazd
Jak ciężko żyć tym, co zostali...

Cienki lód
Kruche szkło
Janis J., Brian Jones
Jimmi H., Anna J.
Kruchy lód
Cienkie szkło
Steve McQueen, Romy S.
Johnie L. (Ryszard R.), Elvis P. (I wielu innych ............)
Martwy film
Martwy blues
Kruche szkło
Cienki lód
Czas ołowiu.

/z repertuaru Budki Suflera/

2 października 2011

Easy Rider we mgle

Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowymi dniami.
Kolorowo jak wiosną
barwne liście ostatki zieleni
Dadzą chwilę radosną
twą szarość życia mogą odmienić.
Wieczór szybciej nastaje
słońce też znika wcześniej niż latem
Lecz nowe czy nie daje
chwile spokoju skorzystaj zatem.

/od Marylki/

23 września 2011

jesień nadejszła

Pięknie zaczęła się nam jesień,
której dzisiaj mamy pierwszy dzień!
Choć mgła poranna
zwilżyła i schłodziła poranek,
to widać już,
że opada na ziemię,
a to zwiastuje słoneczny dzień.
Faktycznie słońce coraz bardziej świeci
i zaczyna podgrzewać zimne,
po nocy,
powietrze.
Zjawisko równonocy,
według praw przyrody,
za nami,
zatem czas przygotować się
do dłuższych nocy niż dzionków.
Czy włączyliście już
ciepełko podkołdrowe?

9 września 2011

wiersze Lecha Piwowara


ŻOŁNIERZ, KTÓRY KLĘCZY

Gwiazdy, gwiazdy - wzgarda i łaska!
Oto jest niebo, sina koszula żołnierzy,
obce sercu, wrogie głowie, dalekie ciału,
rozdarte w bombowych blaskach -
widziałem, jak okrywał się nim, nie okryty chwałą,
żołnierz, który nie wierzył.
Szrapnele w lasach rozdzierają w strzępy jesień,
w polu tropi zające samolot myśliwski.
Jest to pejzaż pogardy dla człowieka, więc nie ma tu ludzi,
ja jestem tylko drzewem w nocnym lesie
i rozsypuję suche złoto liści
na kompanie, co śpi - aby Bóg jej nie budził.
Lecz świt wszystkie objawia drogi -
i tym, którzy we śnie drżą w objęciach żon,
i tym, co pamiętają sakralne gesty papieża,
i tym, co jadą na okrętach zalanych mgłą -
wszystkim we śnie wszystko było na ścieżaj.
I samolot w te sny wbił swój warkot!
Kto widział zabite miasta, tego zabity sen nie trwoży,
lecz kompania, wybita z cienia, mrugała oczyma jak ślepe dziecko.
Powinienem to na zawsze zostawić pod powieką martwą,
Zakryć milczącym i zabójczym nożem -
Wszyscyśmy wtedy ujrzeli strach uderzający zdradziecko!
Oficer jak Mojżesz prowadzi w morze ognia,
tak głębokie, jak wysoko do nieba,
tak szerokie, jak horyzont, który kompanie okrąża,
Boże łagodny! Boże mleka i chleba!
Oto litania, której nikt pomyśleć nie zdążył.
A w środku tego morza szara muszla bólu,
wśród kompanii, która przyrastała do zielonych bruzd,
jeśli żołnierz, co klęczy i wyciąga ręce.
Krzyczy jego ciało, on najżarliwiej do ziemi się tuli,
Nie wiem, jakie słowo wyjąć mu z czarnych ust?
Ja jestem drzewo i zamilkam w męcie.

Wiersz powstał w obozie jenieckim w Starobielsku.


ELEGIA O GINĄCYCH

Są, którzy gasną, którzy śpiewają o zmierzchu;
powaga ich słabości jest słodka jak jabłko;
są, którzy gasną, wierząc - falą wciąż soczystszą
unosząca noc żadnym nie odda ich światłom,
co trącane czerwienią po wierzchu
nieosiągalnie błyszczą.

Są, którzy w złocie śpiewu cierpią niedobici
i twarz ich stygnie w śmiechu, i ręce pogodnie na krzyż;
są, którzy cisi bez pychy - i dzień każdy ich żegna
na nowo, od początku… Czy ich ten wiatr pochwyci,
któremu składają swą ciszę? Czy nie uleci wzwyż??
Są. Miłość ich pusta, cierpliwość bezwiedna.

Są, którzy wciąż odchodzą, odchodzą bez żalu;
pożegnania ich cierpkie lśnią, jak dęte hasła;
są, którym dzień tracony rozsnuł się, jak obłok,
nad dniem, którego nie ma dla nich w naszych miastach
porzucanych bez końca, choć je gorzko spalą.
Są, którzy.. Jakżeby ich nie być mogło!!

Są, których usta ostre rozdziera lotna pasja;
odwaga ich szaleństwa lśni, jak kościół dumny;
są, którzy we własnym ręku kołyszą oceany
i we własnych oddechach chcieliby ukryć ich ogromne szumy.

Są, którzy nie chcą ginąć na dostrzeganych gwiazdach
I kryją swą wielką śmierć w swym sercu niewypowiedzianym.



Lech Piwowar (ur. 7 lutego 1909 w Krakowie, zm. prawdopodobnie 1940) - poeta, satyryk, publicysta, krytyk literacki i teatralny.
Studia na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i w Szkole Nauk Politycznych w Katowicach. Związany z lewicową awangardą literacką Krakowa, członek Koła Literacko-Artystycznego (Litart) 1932-1935, od 1933 Polskiego Akademickiego Klubu Artystycznego. Współautor szopek politycznych Teatru Artystów Cricot.
Autor zbiorów wierszy "Raj w nudnym zajeździe" (1932), "Śmierć młodzieńca w Śródmieściu" (1934) , "Co wieczór " (1936).
Od tytułu jego wiersza "Żołnierz, który klęczy" wydano zbiór wierszy katyńskich.
Zamordowany w jednym z obozów radzieckich.