Chciałam pójść na sztukę Szekspira w Londynie. Wypadło, że akurat na kobiecą inscenizację z obsadą multikulturową (gdyby jeszcze widownia była tak reprezentowana...). Ale krótko mówiąc: świetne, od układu sceny i widowni zaczynając, poprzez wyraziste kreacje sceniczne (na mnie szczególnie silne wrażenie zrobiły Afrobrytyjki i Azjatobrytyjka), na oprawie muzycznej (miejscami wykonywanej przez same aktorki) kończąc. Do zapamiętania: monolog Falstaffa o honorze.
To z próby:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz