Zachęcił mnie wpis na profesjonalnym blogu muzyczno-recenzenckim, ponagliła możliwość posłuchania I Symfonii Lutosławskiego. Odwrotnie niż część słuchaczy: w drugiej części koncertu, w której wykonano IX Symfonię Beethovena, zapełniły się miejsca puste w części pierwszej.
Myśli dwie i akurat przy tej drugiej symfonii. Po pierwsze: literatury XVIII-/ XIX-wiecznej nie czyta się masowo, trąci raczej myszką. Dlaczego zatem słucha się i zachwyca muzyką z tej epoki? Dlaczego rozwój sztuk był wtedy tak nierównomierny (albo nasz ich odbiór)? Po drugie - hermetyczne spostrzeżenie, że na początku IV. części Beethoven zastosował recitativ (wykonywany przez wiolonczele), będący wstępem do "arii" - Ody do... . A po trzecie: tempa faktycznie doskonałe, ale choć Dyrygent kulił i kulił swą drobną postać, nie uzyskał adekwatnego piano w III. części Beethovena. Ech...
Witold Lutosławski - I Symfonia, Ludwig van Beethoven - IX Symfonia; dyr. Stanisław Skrowaczewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz