Zabawny i dramatyczny. Doskonale oddaje polskie realia lat 50., a wyszukane miejsca siermiężne we współczesnej Warszawie i zdjęcia archiwalne pasują do siebie jak ulał. O polskich prawdach i mitach historycznych opowiada w sposób słodko-kwaśno-gorzkawy (widz wie więcej, niż bohaterowie). Dobrze zagrany (na ile się na tym znam), świetnie zrealizowany - kadry jak fotografie rosyjskich formalistów (chyba, chodzi mi o nocne schody Pałacu Kultury), muzyka jest wpisana w akcję i ilustruje każdy jej zwrot: wieje grozą - w muzyce pojedyncze akordy big bandu, robi się romantycznie - w muzyce natychmiast też, nie pamiętam już, jakimi środkami.
Taka ścieżka dźwiękowa bardziej mnie wciąga niż przerysowane efekty synchroniczne z Imagine (na sali kinowej, na której ich słuchałam, mocno brzmiące plastikiem).
Taka ścieżka dźwiękowa bardziej mnie wciąga niż przerysowane efekty synchroniczne z Imagine (na sali kinowej, na której ich słuchałam, mocno brzmiące plastikiem).
Rewers, Polska 2009, reż. Borys Lankosz