©©ARTeam
28 maja 2013
27 maja 2013
21 maja 2013
Anderszewski w Filharmonii Narodowej
W kolejce po wejściówkę ciekawe sceny, np. ksiądz oddający zbędny bilet za dziesiątkę różańca. Po drugim dzwonku zaczynają sprzedawać wejściówki - cieszę się, że FN wróciła do tego zwyczaju, zamiast liczyć, że desperaci skuszą się na niesprzedane bilety miejscowe (oczywiście, zostawały te najdroższe).
Fortepian: Steinway, światło: przyciemnione. Artysta: na czarno, włosy szpakowate.
Teraz część hermetyczna wrażeń:
Piotr Anderszewski to oczywiście fenomenalna technika, przebogata paleta barw i dynamiki dźwięku, ale przede wszystkim narracja. Ten pianista ma coś więcej, niż szczególne wyczucie formy: ma dar i umiejętność zrealizowania zapisu nutowego w najdrobniejszych szczegółach (z wykorzystaniem arsenału wymienionych powyżej środków) i jednoczesnego ogarnięcia całości z lotu ptaka. Kiedy gra, żyje tu i teraz każdym głęboko przemyślanym i zinterpretowanym dźwiękiem. Wiem, każdy Wielki tak ma, ale spójność jego interpretacji wydaje mi się szczególna.
Głęboka interpretacja i spontaniczność jednocześnie - chyba dlatego fascynuje mnie ten pianista.
6 maja 2013
kolejna majówka na rowerze
Trasa Warka - Skarżysko-Kamienna, zestawiona cokolwiek niezręcznie, ale dopiero się uczę. Pokonana w 4 dni, 2-5 maja 2013, noclegi biwakowe. Zdjęć brak, bo aparat to byłby już nadmierny ciężar w bagażu, zresztą - padało. Największym wyzwaniem technicznym do pokonania na rowerze była 19-kilometrowa trasa Wąchock-Bodzentyn, po terenach wysoce pagórkowatych drogą o nawierzchni w postaci nierównomiernych kocich łbów. Największa radość: przewoźnik, który lubi rowerzystów, i dzień ostatni, gdy nastąpiło rozpogodzenie. Najpiękniejsze miejsce: tereny zalewowe rzeki Biała Nida w okolicach Sokołowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)