1 lipca 2011

dwa wiersze obce na początek lipca

GBUREK

Książę Jakub zwany Gburek
Wszedł z wojskami na pagórek
Kneź Władysław manewr zoczył
Na pagórek z wojskiem wkroczył

Więc przebiegły książę Gburek
Cofnął wojska za pagórek
Kneź Władysław manewr zoczył
Na pagórek z wojskiem wkroczył

Co ujrzawszy książę Gburek
Nagłym szturmem wziął pagórek
Przed wojskami księcia Gburka
Kneź Władysław zbiegł z pagórka.

Jak podają stare kroniki
Bitwa trwała niedziel sześć
Aż wreszcie rankiem w dniu św. Medarda...

Książę Jakub zwany Gburek
Nowym szturmem wziął pagórek
Przed wojskami księcia Gburka
Kneź Władysław zbiegł z pagórka.

Więc przebiegły książę Gburek
Cofnął wojska za pagórek
Kneź Władysław manewr zoczył
Na pagórek z wojskiem wkroczył.

Oba wojska bitne były
Lecz pagórka nie zdobyły
Bo licznymi przemarszami
W proch roztarły go butami.

Z tego morał płynie strugą
Chcesz coś robić – nie rób długo.


HISTORIA POWODÓW ROZPIJANIA SIĘ NARODU

Zacny człowiek pradziad mój, który przeżył tu lat parę
Cały ziemski żywot swój spędził bijąc się wciąż z carem
Ciągle tylko szable w dłoń, jak mawiała nasza niania:

W domu rzadko Panicz był, bo się szlajał po powstaniach
Ale kiedy czasem wpadł szeptał cud, że jeszcze żyję
Potem do kredensu szedł i do rana dawał w szyję

Stąd i okoliczny lud też wypijał wódki w bród
A z kolei dziadek mój, to się chował po jałowcach
Skąd granatem w każdą noc rzucał wciąż do hitlerowca
Co dzień tylko broń za pas i nie było w domu chłopa

Jak mawiała niania nam: Pan się szlaja po okopach
Ale kiedy czasem wpadł szepnął cud, że jeszcze żyję
Potem do piwnicy szedł i do rana dawał w szyję

Stąd i okoliczny lud też wypijał wódki w bród
Za to ojciec dobry mój, chociaż zderzył się z urzędem
Tak do wuja mówił: Ja przez komunę pić nie będę
I być może z racji tej, nie wykluczam, Boże mój

Chociaż ojciec trzeźwym był to się strasznie rozpił wuj
Tylko kiedy do nas wpadł szeptał cud, że jeszcze żyję
Potem ojca kartki brał i przez partię dawał w szyję

Stąd i okoliczny lud też wypijał wódki w bród
Potem mnie dopadło też, żeby pić na własnych śmieciach
Lecz nieszczęściem moim jest, że się ustrój wziął rozleciał
Ale przestać nie mam jak, więc do kumpli i sumienia

Mówię przyszedł wreszcie czas, żeby pić z przyzwyczajenia
Za to pointa gorzko brzmi, że najgorzej dla narodu
Kiedy przestać nie ma jak, choć nie widać już powodów
Stąd i okoliczny lud wciąż wypija wódki w bród

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz