29 września 2012

Doliną dolnego Wieprza

Sobieszyn, Blizocin, Jeziorzany, Michów, Baranów, Drążgów, Sobieszyn: 38,1 km by rower. Czas: 8 godzin.

Żeby jeździć z jakimś przesłaniem na rowerze nie trzeba wiele. Może to być poszukiwanie przydrożnych kapliczek, budownictwa drewnianego wszelkiego rodzaju czy… atrakcji przyrodniczych wzdłuż nurtów rzek polskich. Jechałem już wzdłuż Sanu, słuchałem szumu Tanwi, byłem na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej u źródeł Pilicy. Z Wieprzem zetknąłem się w okolicach Krasnobrodu i Zwierzyńca, ale chciałem zobaczyć jak wyglądają rozlewiska w czasach takich jak teraz, czyli niskiego poziomu wód gruntowych i wszelkich innych. Albowiem Wieprz podobnie jak Liw wije się i meandruje, ale jak Bug koło Broku potrafi tworzyć gigantyczne rozlewiska.
Ponieważ przy cmentarzu w Sobieszynie wybudowano profesjonalny stadion, a przy nim jeszcze bardziej okazały parking, tu postanowiliśmy rozpocząć i zakończyć naszą wyprawę.
Startujemy z parkingu w prawo obok widocznego na zdjęciu zespołu Szkół. Super miejsce, szkoła w lesie - i jak tu było się uczyć??
Pniemy się lekko pod górkę, aż do wzgórza kościelnego. Mimo że kościół nie jest zlokalizowany na samym wierzchołku i otaczają go lasy, to iglicę widać ze wszystkich wyżej położonych miejsc. Po lewo Figurka NMP, po prawo neogotycka plebania.
Wspinamy się jeszcze kilka metrów, by ze szczytu delektować się widokiem:
A że jest to jednak kawałek górki jak pokazuje znak drogowy, przekonujemy się po długim i szybkim zjeździe zupełnie bez pedałowania. W dole po lewo w kolorach jesieni Figurka patrzącej w niebo Matki Boskiej.
Jedziemy przez całą wieś, która bardzo wypiękniała. To znak, że mniej jest w niej prawdziwych rolników, natomiast działki przejęli we władanie ich potomkowie, przerabiając je na letniska. Po prawo na końcu wsi skręcamy na teren folwarczno-pałacowy. Niestety, Pałac systematycznie niszczeje. Jako tako trzymają się zamieszkałe obok czworaki, działają budynki gospodarcze, a najlepiej teren stawów hodowlanych.
Wyjeżdżamy z terenu pałacowego, skręcamy w prawo na Blizocin. To nadal rejon stawów hodowlanych, szczególnie piękny w barwach jesieni.
Jedziemy wsiami Blizocin II i I. Widać tu skutki ingerencji rzeki Wieprz. Tylko odcinek drogi w Blizocinie I jest odremontowany dzięki funduszom Unijnym. Pozostała cześć rozmyta, popękana i dziurawa. Obejścia są tu znacznie skromniejsze, a im bliżej rzeki, tym bardziej opuszczone. Natomiast krzyże i kapliczki skromne, tak jak i okolica.
W tym rejonie rzeka Wieprz podchodzi najbliżej do zabudowań i drogi. Można tu z bliska zobaczyć wyraźne koryto, meandry i pozostałości po niedawnych rozlewiskach.
Dojeżdżamy do położonej nad Wieprzem wsi Jeziorzany. Spacerujemy po uliczkach. Rzeczywiście, zachowały się jeszcze stare chaty, ale jest tu również wszystko co potrzebne do życia, a więc nowa szkoła, poczta, Dom Kultury, Straż Pożarna, sklepy. Schodzimy ul. Kościelną w dół. Zanim dojdziemy do kościoła, po lewo Figurka Matki Boskiej.
Na terenie kościelnym znajduje się tradycyjnie pomnik Jana Pawła II i - co wyjątkowe - aż 5 drewnianych krzyży misyjnych. Schodzimy pod mur kościelny, za którym znajdują się mokradła Wieprza. Te urocze tereny szczególnie polubiły łabędzie. Idziemy nad brzegiem rzeki aż do mostu. Wieś kończy się kapliczką zlokalizowaną tuż obok tablicy z nazwą miejscowości.
Wjeżdżamy na najmniej ciekawy odcinek trasy. Mijamy Drewnik - po prawo krzyż metalowy pod drzewem, Anielówkę, Katarzyn z nowym, niezbyt ciekawym kościołem po prawo i krzyżem po lewo, Mejznerzyn - krzyż po prawo, i przez dzielnicę przemysłową wjeżdżamy do Michowa.
Przed wejściem do Michowskiego kościoła zwraca uwagę wykonana w pniu kapliczka z małą dzwonnicą na szczycie, której symboliki wyrytych elementów nie rozumiem. Po lewo dobudowywana jest nowa dzwonnica. Z tyłu wcięte drzewo Pomnik Przyrody ogromnych rozmiarów - pod nim krzyż brzozowy.
Jedyne możliwe do obejrzenia w stanie oryginalnym zostały brama wejściowa i postawiony przez strażaków krzyż z płytą św. Floriana. 
Wracamy do Rynku. Przed Urzędem Gminy pomnik ofiar II Wojny Światowej. Wokół Rynku charakterystyczne, przystosowane do handlu dwuspadowe domy. Przy tym terenie szwendające się po ruchliwych dość ulicach i pustych skwerach psy. A na środku piękny pomnik jesieni.
Ruszamy w prawo na Baranów. Przy rozwidleniu dróg, pośród starych, drewnianych domów kapliczka domkowa.
Za drogowskazem skręcamy w prawo i zaraz w lewo. Droga zalesiona prowadzi prawie cały czas z górki. Mijamy Gródek, na końcu miejscowości po prawo miejsce wypoczynku, jakby dawny dworek, zmodyfikowany na szkolę, obecnie jak schronisko, ale z boiskiem i wiatą pod grilla.
W kolejnej wsi Kozioł, na jej początku i końcu niebiesko-białe kapliczki słupowe. To początek częstszego ich występowania na tej trasie. Na ścianach i we wnękach występują drobne insygnia liturgiczne krzyżyki, figurki, obrazki.
Docieramy do Baranowa. Już na wjeździe kolejna kapliczka słupowa. W tle odnowiony drewniany dom, których w Baranowie i kolejnej wsi Drążgowie będzie znów sporo.
Przed kościołem pomnik upamiętniający zasadzenie przez dziatwę ze szkół Woli Czołnowskiej drzewa w 10 rocznicę wskrzeszenia niepodległości Polski w roku 1928.
Wyruszamy z Baranowa już na ostatni odcinek naszej trasy. Mija nas taka grupa motocyklistów kończących sezon motorowy. Znów wychodzi tu wyższość rowerów - my jeździmy przez okrągły rok.
Tuż za rogatkami Baranowa mijamy kolejną, dość ubogo wyposażoną kapliczkę słupową.
Kolejny raz przejeżdżamy most na Wieprzu. Cóż za widok.
Wjeżdżamy do Drążgowa. Wita nas kapliczka słupowa z 1906 roku. Kolejna bardzo podobna kapliczka żegna nas na końcu wsi. Tu ciekawe obrazki Matki Boskiej.
Za Drążgowem po prawo w polu taki oto krzyż z metalowych rurek.
Zaraz po wyjeździe z lasu wracamy na znany nam już zakręt w Sobieszynie. Przed nami widok na Cmentarz.
W ten sposób kończy się nasza wycieczka. Tym razem miała to być tylko lekcja przyrody w terenie, ale jak widać nie dało się pominąć elementów historycznych, architektonicznych, a nawet rodzinnych. Bo właśnie takie poplątane jest nasze życie na tej Ziemi.
©©Grupa rowerowa WARG2A

13 września 2012

Ludzkie frustracje


Zapytał mnie dzisiaj sąsiad
Nieco wyblakły na twarzy,
Jakim sposobem zamierzam
Oglądać naszych piłkarzy.

Bo oni mieli ze szwagrem
Taki obyczaj chitry,
Że przy okazji meczu
Spożywali dwa litry.

A teraz od dni kilku
To w wielkiej dygotce żyją,
Bo nasi w ukryciu grają,
Więc oni wcale nie piją.

I w taki to oto sposób,
Zupełnie bez zdania racji,
Tefałpe i Pezetpeen ( TVP i PZPN )
Sprzyjają ludzkiej frustracji.

Ale żem na krzywdę jest czuły,
Pisząc w myślach tę fraszkę,
W celach ściśle leczniczych
Spożyłem z sąsiadem flaszkę.

Na koniec jeszcze mu rzekłem:
 -Sąsiedzie, w systemie oglądaj i płać
To ja ich sobie obejrzę
Jak się nauczą grać.

Lecz w ludzkim  mniemaniu nadal
Z tradycją się to kłóci.
Wypijmy za złotą jesień,
PO zimie i tak... Lato wróci.

/po meczu Polska-Mołdawia, 11/09/2012, 2:0/
©©marquez