Zmora początków rodzicielstwa: wielokrotne wstawanie w nocy do krzyczącego maleństwa. Czy to nieuniknione?
W 4. miesiącu samodzielnego życia Małej Mi wpadła mi w ręce książka "W Paryżu dzieci nie grymaszą" Pameli Druckermann. Wpadła i naprowadziła mnie na to, jak chciałabym koegzystować z Mi, ale najpierw - jak sprawić, żeby przesypiała całą noc.
Autorka po urodzeniu córeczki we Francji ze zdumieniem dowiedziała się, że francuskie dzieci przesypiają noc prawie od samych narodzin, a od 4. miesiąca masowo. Zbadała gruntownie zagadnienie i odkryła rozwiązanie: "pauzę". Francuscy rodzice nie interweniowali natychmiast, gdy dziecko w nocy zaczynało kwilić, wiercić się, itp., ale odczekiwali kilka dobrych minut, obserwując maleństwo. W ten sposób w ciągu pierwszych 4 miesięcy uczyli je łączyć kolejne cykle snu bez wybudzania się.
Przed lekturą książki wydawało mi się, że Mi w 4. miesiącu życia śpi nieźle: zaczynała się wiercić około 4-5 rano, czasem jeszcze o 2. Brałam ją wtedy z łóżeczka i podawałam mleczko. Oznaczało to, że od czterech miesięcy dwukrotnie przerywałam w nocy swój sen, żeby ją nakarmić. Myślałam, że dzieci tego potrzebują i że to dobrze - w końcu nawet na szkole rodzenia wspominano, że w nocy pokarm jest tłustszy, w związku z tym dzieci-nocni wyjadacze na pewno nie będą mieć kłopotów z przybieraniem na wadze. Ale francuskie dzieci nie jedzą w nocy i mają się dobrze (ciekawostka: we Francji mało kto karmi piersią - nie ma zwyczaju).
Doszłam do wniosku, że być może to, co brałam za rozbudzenie Mi, było tylko przejściem do kolejnego cyklu snu - praktycznie nigdy nie była przy tym w pełni wybudzona. Jeśli tak, niepotrzebnie podnosiłam ją z łóżeczka. Przez dwie kolejne noce odczekiwałam kilkanaście minut, kiedy zaczynała się wiercić. I udało się! Zaczęła spać od 20 do 6-7 rano bez przerwy. Czasem budzi się z dużym płaczem, jeśli za mało zjadła wieczorem. Z drugiej strony, rano zaczęła się budzić wcześniej, a ja z nią, ale to moja sprawa, że kładę się do łóżka po północy...
Polecam książkę Druckermann i zawarty w niej praktyczny wykład francuskiej szkoły rodzicielstwa, stworzonej przez Françoise Dolto. Polecam zwłaszcza poszukującym równowagi między rodzicielstwem a dorosłymi sprawami: związkiem, pracą, odpoczynkiem, sportem...