25 września 2011
23 września 2011
jesień nadejszła
Pięknie zaczęła się nam jesień,
której dzisiaj mamy pierwszy dzień!
Choć mgła poranna
zwilżyła i schłodziła poranek,
to widać już,
że opada na ziemię,
a to zwiastuje słoneczny dzień.
Faktycznie słońce coraz bardziej świeci
i zaczyna podgrzewać zimne,
po nocy,
powietrze.
Zjawisko równonocy,
według praw przyrody,
za nami,
zatem czas przygotować się
do dłuższych nocy niż dzionków.
Czy włączyliście już
ciepełko podkołdrowe?
której dzisiaj mamy pierwszy dzień!
Choć mgła poranna
zwilżyła i schłodziła poranek,
to widać już,
że opada na ziemię,
a to zwiastuje słoneczny dzień.
Faktycznie słońce coraz bardziej świeci
i zaczyna podgrzewać zimne,
po nocy,
powietrze.
Zjawisko równonocy,
według praw przyrody,
za nami,
zatem czas przygotować się
do dłuższych nocy niż dzionków.
Czy włączyliście już
ciepełko podkołdrowe?
9 września 2011
wiersze Lecha Piwowara
ŻOŁNIERZ, KTÓRY KLĘCZY
Gwiazdy, gwiazdy - wzgarda i łaska!
Oto jest niebo, sina koszula żołnierzy,
obce sercu, wrogie głowie, dalekie ciału,
rozdarte w bombowych blaskach -
widziałem, jak okrywał się nim, nie okryty chwałą,
żołnierz, który nie wierzył.
Szrapnele w lasach rozdzierają w strzępy jesień,
w polu tropi zające samolot myśliwski.
Jest to pejzaż pogardy dla człowieka, więc nie ma tu ludzi,
ja jestem tylko drzewem w nocnym lesie
i rozsypuję suche złoto liści
na kompanie, co śpi - aby Bóg jej nie budził.
Lecz świt wszystkie objawia drogi -
i tym, którzy we śnie drżą w objęciach żon,
i tym, co pamiętają sakralne gesty papieża,
i tym, co jadą na okrętach zalanych mgłą -
wszystkim we śnie wszystko było na ścieżaj.
I samolot w te sny wbił swój warkot!
Kto widział zabite miasta, tego zabity sen nie trwoży,
lecz kompania, wybita z cienia, mrugała oczyma jak ślepe dziecko.
Powinienem to na zawsze zostawić pod powieką martwą,
Zakryć milczącym i zabójczym nożem -
Wszyscyśmy wtedy ujrzeli strach uderzający zdradziecko!
Oficer jak Mojżesz prowadzi w morze ognia,
tak głębokie, jak wysoko do nieba,
tak szerokie, jak horyzont, który kompanie okrąża,
Boże łagodny! Boże mleka i chleba!
Oto litania, której nikt pomyśleć nie zdążył.
A w środku tego morza szara muszla bólu,
wśród kompanii, która przyrastała do zielonych bruzd,
jeśli żołnierz, co klęczy i wyciąga ręce.
Krzyczy jego ciało, on najżarliwiej do ziemi się tuli,
Nie wiem, jakie słowo wyjąć mu z czarnych ust?
Ja jestem drzewo i zamilkam w męcie.
Wiersz powstał w obozie jenieckim w Starobielsku.
ELEGIA O GINĄCYCH
Są, którzy gasną, którzy śpiewają o zmierzchu;
powaga ich słabości jest słodka jak jabłko;
są, którzy gasną, wierząc - falą wciąż soczystszą
unosząca noc żadnym nie odda ich światłom,
co trącane czerwienią po wierzchu
nieosiągalnie błyszczą.
Są, którzy w złocie śpiewu cierpią niedobici
i twarz ich stygnie w śmiechu, i ręce pogodnie na krzyż;
są, którzy cisi bez pychy - i dzień każdy ich żegna
na nowo, od początku… Czy ich ten wiatr pochwyci,
któremu składają swą ciszę? Czy nie uleci wzwyż??
Są. Miłość ich pusta, cierpliwość bezwiedna.
Są, którzy wciąż odchodzą, odchodzą bez żalu;
pożegnania ich cierpkie lśnią, jak dęte hasła;
są, którym dzień tracony rozsnuł się, jak obłok,
nad dniem, którego nie ma dla nich w naszych miastach
porzucanych bez końca, choć je gorzko spalą.
Są, którzy.. Jakżeby ich nie być mogło!!
Są, których usta ostre rozdziera lotna pasja;
odwaga ich szaleństwa lśni, jak kościół dumny;
są, którzy we własnym ręku kołyszą oceany
i we własnych oddechach chcieliby ukryć ich ogromne szumy.
Są, którzy nie chcą ginąć na dostrzeganych gwiazdach
I kryją swą wielką śmierć w swym sercu niewypowiedzianym.
Lech Piwowar (ur. 7 lutego 1909 w Krakowie, zm. prawdopodobnie 1940) - poeta, satyryk, publicysta, krytyk literacki i teatralny.
Studia na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i w Szkole Nauk Politycznych w Katowicach. Związany z lewicową awangardą literacką Krakowa, członek Koła Literacko-Artystycznego (Litart) 1932-1935, od 1933 Polskiego Akademickiego Klubu Artystycznego. Współautor szopek politycznych Teatru Artystów Cricot.
Autor zbiorów wierszy "Raj w nudnym zajeździe" (1932), "Śmierć młodzieńca w Śródmieściu" (1934) , "Co wieczór " (1936).
Od tytułu jego wiersza "Żołnierz, który klęczy" wydano zbiór wierszy katyńskich.
Zamordowany w jednym z obozów radzieckich.
Subskrybuj:
Posty (Atom)